0

ZAiKS vs. ZIPSEE, czyli publiczna „dyskusja” o OZZ przed nami

fot. Dziennik Internautów http://di.com.pl/na-budynku-zaiks-ktos-powiesil-napis-artysci-tak-zaiks-nie-52081

fot. Dziennik Internautów: http://di.com.pl/na-budynku-zaiks-ktos-powiesil-napis-artysci-tak-zaiks-nie-52081

W ostatnich kilku tygodniach głośno zrobiło się o organizacjach zbiorowego zarządzania takich jak ZAiKS. Wszystko za sprawą dwóch analiz: jednej przygotowanej przez Fundację Republikańską na wniosek ZIPSEE, drugą – Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego – poświęconych organizacjom zbiorowego zarządzania w Polsce. Na tezy zawarte w raportach (choćby „Działalności organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskim towarzyszy szereg absurdów i patologii.”) szybko zareagowała największa OZZ – Stowarzyszenie Autorów ZAiKS wytykając błędy i nieścisłości.

Nie będę nawet próbował analizować w/w raportów jak i komentarza ZAiKSu, a zachęcam Was do zapoznania się z zamieszczonymi materiałami (odnośniki do nich na końcu wpisu), które – bądź co bądź – są dość istotnym źródłem informacji. To, co chcę zasygnalizować, to tło „polityczne” towarzyszące całemu zamieszaniu, które pozwoli Wam „czytać między wierszami” opublikowanych dokumentów i uniknąć manipulacjom z obu stron.

Dyrektywa UE

Zacznijmy od początku. 26 lutego 2014 r. Parlament Europejski zatwierdził dyrektywę „w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do utworów muzycznych do korzystania online na rynku wewnętrznym.„. Polski tekst dyrektywy dostępny jest tutaj (PDF 122 stron). Polska, jako kraj członkowski UE, ma obowiązek implementacji tej dyrektywy, co oznacza, że konieczne jest dostosowanie krajowego prawa do zapisów w dyrektywie. Jak czytamy na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów:

„Ponieważ dyrektywa określa zasady funkcjonowania organizacji zbiorowego zarządzania w sposób dużo bardziej szczegółowy niż obecnie obowiązująca ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zasadne wydaje się przyjęcie w tym zakresie odrębnej ustawy, która w sposób kompleksowy regulowałaby tematykę zbiorowego zarządzania w Polsce.”

Termin przyjęcia nowych zapisów prawnych upłynął 10 kwietnia 2016 roku, a wspominana ustawa nadal nie została uchwalona (za co zapewne dostaniemy karę). Jak czytamy na stronie KPRM, projekt ustawy regulujących działanie OZZ miał być wprowadzony początkowo w drugim kwartale 2016 r, a po kolejnych przesunięciach – w I kw. 2017. To raczej też się nie uda (mamy ostatni dzień marca), jednak wiele wskazuje, że w najbliższych miesiącach rząd zajmie się ustawą.

ZAiKS vs. ZIPSEE

Praca nad nowym prawem zawsze była, jest i będzie świetnym momentem na walkę interesów między podmiotami, których przyszłe zapisy będą dotyczyć. Tutaj strony są dwie. Jedna to oczywiście Organizacje Zbiorowego Zarządzania z ZAiKSem jako największą OZZ na czele i w ich interesie jest obrót jak największą sumą pieniędzy. Po drugiej stronie barykady są podmioty płacące OZZ z tytułu praw autorskich i pokrewnych. Tych jest masa, zaczynając choćby od „fryzjerów”, jednak największym graczem jest ten, kto skupia największy kapitał – w tym przypadku jest to bez wątpienia Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT, czyli ZIPSEE (zleceniodawca jednego ze wspomnianych raportów).

ZAiKS i ZIPSEE mają sprzeczne interesy, o czym można było nie raz usłyszeć. Spór dotyczy przede wszystkim opłaty reprograficznej (tzw. „czystych nośników) będącej rekompensatą za darmowe kopiowanie treści w ramach dozwolonego użytku. W dużym uproszczeniu: importerzy odprowadzają do odpowiednich organizacji pieniądze ze sprzedaży „czystych nośników”, a te dzielą je według zdefiniowanego klucza między uprawnionych. Nie trzeba być specjalnie bystrym, żeby dowiedzieć się, że OZZ chcą pobierać jak najwięcej inkasa za czyste nośniki, a firmy sprzedające je – płacić jak najmniej. Stąd wspomniany konflikt.

Szczególnie gorącym tematem jest kwestia tego, co „czystym nośnikiem” jest – to określa rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Organizacje takie jak ZAiKS chcą, aby na liście znalazły się wszystkie urządzenia umożliwiające cyfrowe kopiowanie i zapis, w tym smartfony, tablety czy telewizory z funkcją nagrywania. ZIPSEE ma, mówiąc delikatnie, odmienne zdanie, co nie raz wyrażał, także w sposób mniej uczciwy. Słynny proces między fryzjerem z Wałbrzycha a ZAiKSem (w skrócie: ZAiKS żądał od przedsiębiorcy zawarcia licencji na publiczne odtwarzanie muzyki w salonie) powiązany był z akcją „Nie płacę za pałace” opłacaną przez ZIPSEE. Akcją, która, co tu ukrywać, miała zrobić czarny PR ZAiKSowi (co raczej się udało).

Nie jest zatem przypadkiem, że w trakcie, kiedy trwają prace nad nową ustawą o OZZ, opublikowane zostały dwa pokaźne raporty na temat pracy organizacji zbiorowego zarządzania stawiające je – tutaj bez zaskoczenia – w negatywnym świetle. Ba, autorzy specjalnie nie kryją się z tym jaki jest cel raportów:

Jak podkreśla prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”, Michał Kanownik raport powinien służyć jako inspiracja dla rządzących do zmian w systemie opartym na OZZ-ach funkcjonującym w Polsce.

Polityka wchodzi do gry

Obawiam się, że na raportach mniej lub bardziej, ale jednak w jakiś sposób merytoryczny, spór się nie zakończy. Prawicowy portal „wPolityce” od kilku dni publikuje mało pochlebne artykuły skierowane pod adresem ZAiKS. W „Ogromne pieniądze w ZAIKS-ie. Kto zarabia na polskich twórcach?” z poniedziałku można przeczytać streszczenie raportu ZIPSEE i Fundacji Republikańskiej. We wtorek pojawił się artykuł „Popierali Komorowskiego, dziś zarządzają setkami milionów polskich artystów. Zobacz, kto rządzi w ZAiKS!” na temat upodobań politycznych władz Stowarzyszenia, a w środę „Doktoraty pod lupą prokuratury. Kiedy koniec śledztwa w sprawie skandalu na ASP?” (pierwsze zdanie: Czy na warszawskim Wydziale Sztuki Mediów ASP w Warszawie, gdzie dziekanem był potężny prezes ZAiKS-u Janusz Fogler, naruszano prawo przy przyznawania tytułów naukowych?). Dzisiaj (czwartek) na portalu pojawił się kolejny tekst zatytułowany „ZAiKS chce nowej daniny. Będzie procent od smartfonu?” – na jaki temat nie muszę tłumaczyć.

Jeśli przebrnęliście przez tekst i poznaliście strony i ich interesy, zachęcam do zapoznania się z materiałami (jednocześnie z raportem i komentarzem drugiej strony):

Miejmy nadzieję, że rządzący wysłuchają obu stron i przygotują ustawę korzystną przede wszystkim dla muzyków, a co za tym idzie – dla nas, fanów ich twórczości.