0

Koniec szybkiego wzrostu streamingu

fot. flickr

Globalna wartość streamingu w 2026 roku ma osiągnąć 45 mld dolarów, czyli dwa razy więcej niż w 2017 roku – wynika z podsumowania raportu MIDiA Research Marka Mulligana.

W górę, ale wolniej

Dzięki serwisom streamingowym (a tak naprawdę rewolucji technologicznej w łączności internetowej i miniaturyzacji urządzeń mobilnych, które dały sens istnieniu usług subskrypcji on-demand) po 15 latach przemysł muzyczny podniósł się z głębokiego kryzysu piractwa cyfrowego. Bardziej doświadczeni analitycy przez ostatnie kilkanaście miesięcy nie zastanawiali się jednak czy streaming jest ważny, ale jak długo będziemy cieszyć się doskonałą dynamiką zmian jego wartości.

Doświadczenie krajów Skandynawskich ale i zdrowy rozsądek pokazały, że okres przejścia z ery „iTunes” do „Spotify” trwa mniej niż dekadę i tylko wtedy można cieszyć się dwucyfrowymi wzrostami – później rynek się stabilizuje z dynamiką na poziomie plus kilku procent rok do roku. Dla przykładu w Szwecji, ojczyźnie Daniela Eka, gdzie streaming odpowiada za 70% rynku muzycznego, wzrost wartości subskrypcji w 2017 roku wyniósł już zaledwie 7% (dla porównania w Polsce odpowiednio 13,8% i wzrost 65% w 2017).

Najnowsza analiza Marka Mulligana pokazuje powinna zakończyć się transformacja rynku w skali globu. Według jego projekcji, poziom dynamiki +10% r./r. powinniśmy osiągnąć w 2022 roku. Wtedy też wartość detaliczna streamingu (czyli wartość subskrypcji oraz reklam) osiągnie 33 mld dolarów – dwa razy więcej niż w 2017 roku.

midia music forecasts
fot. MIDiA

Oczywiście powyższy wykres jest uśrednionym obrazem całego świata, a właściwie głównie Stanów Zjednoczonych, których wkład w globalny streaming w 2017 roku wynosił 42% (na drugim miejscu była Wielka Brytania z 8%, na 3. – Niemcy z 5% a Polska – 31.). W dłuższej perspektywie wzrost wartości światowego przemysłu fonograficznego generowany będzie przez rynki rozwijające się takie Brazylia, Indie czy Chiny oraz te rozwinięte, które transformacja dopiero czeka Niemcy, Francja czy Włochy.

Co ciekawe Polska należy do grupy drugiej, w podgrupie z Hiszpanią i Francją, gdzie sprzedaż fizyczna i digital są na zbliżonym poziomie oraz gdzie wartość rynku na osobę jest relatywnie niska. Tutaj w najbliższej dekadzie zadziałają dwa procesy – zarówno transformacja w kierunku streamingu jak i zmiany społeczne (większe nakłady na kulturę).

Kto zyska bardziej?

Jest też oddzielną kwestią jak tak kwoty z subskrypcji w przyszłości będą dzielone między serwisy, wytwórnie, wydawców, twórców i artystów (przedstawiona analiza dotyczy wartości detalicznych). Wydaje się, że na linii serwisy streamingowe – właściciele praw szala przechylać się będzie na korzyść gigantów cyfrowych. Serwisy muzyczne nie mogą pozwolić sobie na dywersyfikację katalogu i konkurowanie kontentem tak jak robią to platformy VOD, co tak naprawdę zamyka drogę konkurencji i prowadzi do monopolu na rynku DSP. To z kolei oznacza obniżenie mocy negocjacyjnej wytwórni muzycznych i niższe stawki kontraktowe, których obniżanie już się zaczęło. Do tego dochodzi wzrostu udziału „niemuzycznych” treści (podcasty) czy rosnące stawki dla wydawców i twórców (głównie w USA za sprawą regulacji federalnych).

Nie jest też do końca pewne jak wyglądać będą relacje między artystami a wytwórniami muzycznymi. Bieżące trendy sugerują, że stopniowo zwiększać się będzie liczba niezależnych artystów korzystających z agregatorów czy bezpośredniego licencjonowania w serwisach strumieniowych. Również co raz częściej umowy fonograficzne powinny być bardziej zorientowane na dystrybucję, ze względu na to, że artyści co raz częściej przynoszą absolutnie gotowy produkt do działów A&R.

Niemniej jednak mam wrażenie, że przynajmniej teraz zmiany te są zbyt wolne, aby zaszła jakaś większa rewolucja w relacjach artysta-wytwórnia fonograficzna. Brak wiedzy i doświadczenia często młodych wykonawców przekłada się na 20-kilka procentowe stawki kontraktowe za digital, co wydaje się absurdalne biorąc pod uwagę, że zbliżone wartości pojawiają się w zapisach dotyczących sprzedaży fizycznej, mimo że koszt cyfrowy koszt dystrybucji muzyki jest właściwie żaden…

Wygląda więc na to, że rynek streamingu w najbliższych latach będzie bardzo rentownym segmentem. Nie można jednak zapominać, ze i na przemysł muzyczny oddziałuje otoczenie makroekonomiczne – przypominam, że największy spadek wartości rynku odnotowaliśmy w czasie kryzysu finansowego w 2008 roku. A ekonomiści ostrzegają, że bessa jest tuż za progiem…

Źródło: https://musicindustryblog.wordpress.com/