0

Po co Apple potrzebny jest Shazam?

fot. Shazam

Mówiono o tym od kilku dni, dzisiaj oficjalnie to ogłoszono: Apple kupiło Shazam – platformę do rozpoznawania on-line muzyki. Zakup kosztował giganta technologicznego niemało, bo aż 400 mln dolarów. Czy to dobra inwestycja?

Shazam dla Apple, Echonest dla Spotify

Shazam to najpopularniejsza aplikacja służąca do identyfikacji muzyki w trybie on-line. Mimo skomplikowanej technologii stojącej za nią (cyfrowe przetwarzanie dźwięku, tokenizacja strumieni audio, bazy danych „key-value”), jej obsługa jest tak prosta, że korzysta z niej nawet moja babcia: wystarczy kliknąć na niebieskie kółeczko, przystawić smartfon i voila! W kilka sekund znamy tytuł, wykonawcę a nawet okładkę nowej piosenki.

Ale po co Apple potrzebna jest platforma, która przeznaczona jest stricte do identyfikacji muzyki w tle? Dokładnie z tego samego powodu, dla którego Spotify w 2014 roku przejęło Echonest – żeby lepiej rozumieć gust muzyczny swoich użytkowników.

Echonest, podobnie jak Shazam, było dość zaawansowaną platformą do muzycznej analizy nagrań. Za jej pomocą można było w szybki sposób określić takie parametry jak tempo, tonacja, metrum czy przebieg harmoniczny nagrania, ale również kompletnie subiektywne cechy jak nastrój, taneczność a nawet złożoność instrumentalną.* Po przejęciu Echonesta, Spotify zaczęło intensywnie rozwijać algorytmy proponowania nowej muzyki.

* Przyznam szczerze, że sam chętnie korzystałem z API Echonesta, które świetnie pozwalało usunąć duplikaty z mojej muzycznej biblioteki a nawet –  i to była moja mała tajemnica – przesłuchiwać fragmenty niektórych piosenek przed ich premierą.

Słowo klucz: personalizacja

Co prawda nie wiemy w jakim stopniu akurat te narzędzia są używane (wiele uważa, że… w niewielkim), ale to razem z informacjami o nawykach słuchaczy (liczbie odsłuchań, liczbie polubień, udostępnień, dodań do personalnych playlist), Spotify potrafi naprawdę wyjątkowo precyzyjnie podsunąć ciekawe kawałki w ramach „Discover Weekly” czy „Release radar”. I wiele osób uważa, że to jest główna przewaga Spotify nad Apple Music – personalizacja.

Wygląda więc, że Apple starać się będzie dogonić swojego konkurenta bazując na technologii a nie na zagrywkach marketingowych. I Shazam może być naprawdę strzałem w dziesiątkę. Faktem jest, że obecnie nie istnieją algorytmy, które „rozumieją” muzykę tak jak ludzie – do dojdziemy za kilkanaście lat z wykorzystaniem głębokich sieci neuronowych (o ile wcześniej nie powstanie prawdziwy komputer kwantowy, który w ogóle wywróci świat do góry nogami).

Shazam ma jednak jedną zaletę – już teraz korzystają z niego miliony. A każde rozpoznanie to cenna informacja, którą można, obok informacji o polubieniach i odtworzeniach, wykorzystać do analizy zachowań słuchaczy. Faktem jest, że aktualnie działy M&P w zachodnich wytwórniach muzycznych korzystają z trzech narzędzi: trackingu sprzedaży i streamingu (Soundscan i BuzzAngle), trackingu radiowego (Nielsen BDS i Mediabase) oraz zestawień Shazamu.

Zasada jest banalnie prosta: jeśli zeskanowałeś nagranie za pomocą aplikacji, to znaczy, że:

  • gdzieś je słyszysz (czyli ma eksploatację)
  • nie znasz tytułu
  • jest na tyle fajne, że podjąłeś trud wyciągnięcia telefonu z kieszeni

Banalnie proste, ale nadzwyczaj skuteczne w prognozowaniu przebojów. To właśnie Shazam przewidział wczesną wiosną, że „Despacito” będzie hitem lata 2017. Powiązanie takich informacji z playlistami może być potężnym narzędziem do analityki typu „big data”. Kolejnym plusem jest to, że Apple, jako właściciel aplikacji, może włączyć automatyczne przekierowanie do serwisu Apple Music. Jeśli plotki o wyłączeniu w Spotify trybu wspieranego reklamami okażą się prawdą, to właśnie jedynie dobry algorytm proponowania treści będzie decydował kto wyga wojnę strumieniową.