Zgodnie z moimi wcześniejszymi kalkulacjami, branża muzyczna pierwszy raz od 16 lat odnotowała wzrost, który wyniósł 3,2% w skali roku. Wszytko dzięki streamingowi – kiedy sprzedaż fizyczna i cyfrowa spadają, on wzrósł o 45,2%. Jednocześnie IFPI wyraźnie akcentuje, że YouTube ma problem.
Raport IFPI w skrócie:
- Branża fonograficzna urosła o 3,2% (15,0 mld USD).
- Segment cyfrowy prześcignął fizyczny i wyniósł 6,7 mlnd USD (+10,2%), co dało 45% udziałów.
- Segment fizyczny wyniósł 5,8 mld USD (spadek o 4,5%).
- Dochód z płatnych pobrań zmniejszył się o 10,5%.
- Dochód ze streamingu zwiększył się o 45,2% (2,89 mld).
- Liczba osób używających płatnych subskrypcji to 68 mln (w 2014 41mln, a w 2013 – 28 mln).
- Liczba użytkowników serwisów on-demand wspieranych reklamami (przede wszystkim YouTube) to 900 mln.
Cały raport Global Music Report 2016 dostępny tutaj.
Spotify jednak OK
Pod koniec 2014 roku Taylor Swift wypowiedziała wielką wojnę ze Spotify. Przyczyna? „Spotify płaci za mało wykonawcom” i w ramach „solidarności” wokalistka usunęła z wielkim hukiem swoją muzykę ze szwedzkiego serwisu. Jak się potem okazało, Big Machine w ten sposób chciało podbić sprzedaż nowego albumu 1989, a przy okazji nieco więcej zarobić. Taka strategia – udostępnianie tylko części materiału w Spotify – była stosowana później m.in. przez Adele, która udostępniała w Spotify wyłącznie single. Ale to tylko jedna z przyczyn. Jak się okazało, Swift podpisała umowę z Apple, które 30 czerwca uruchomiło własny serwis strumieniowy – Apple Music. Początkowo Swift „walczyła” i z tym serwisem m.in. o wynagrodzenie za odtworzenia z kont trial, jednak coraz częściej mówi się, że i to była sprytna zagrywka marketingowa.
W międzyczasie pojawił się także Tidal, którego współwłaścicielami zostały największe gwiazdy muzyczne. Jak się jednak szybko okazało, rewolucja Jay’a-Z okazała się wielką klapą, a rzecznik prasowy kilkukrotnie podawał bzdurne informacje z „Album Kayne Westa odtworzono 250 mln razy w 10 dni” na czele.
W ciągu ostatniego roku wytwórnie naciskały na Spotify, aby zamieniło nieograniczoną opcję freemium na trial lub aby umożliwiać dodawanie treści dostępnych tylko dla subskrybentów. Nie udało się, jednak teraz można powiedzieć – całe szczęście. Model zastosowany w Spotify – konta freemium wspierane reklamami, ale z ograniczeniami m.in. dla urządzeń mobilnych + konta premium – spełnia swoją rolę znakomicie. Liczba użytkowników korzystających z subskrypcji przekracza 30 mln i stanowi prawie połowę całego rynku; największy konkurent, Apple Music, ma 11 mln użytkowników, Tidal 3 mln. Dzięki temu powoli wszyscy akceptują, że marchewka w postaci darmowego konta z ograniczeniami jest warta swojej ceny i właściwie nikt na tym nie traci. Pod warunkiem, że obok opcji darmowej jest płatna.
YouTube w tarapatach, czyli „value gap”
IFPI w najnowszym raporcie specjalną sekcję poświęciło na porównanie dochodów z serwisów płatnych i wspieranych reklamami. Chodzi głównie o YouTube, który ma ponad 10 razy więcej użytkowników (słuchaczy) niż Spotify freemium. Jak wyliczyła organizacja zrzeszająca wytwórnie:
- Liczba aktywnych użytkowników korzystających z subskrypcji to 68 mln i generują 2 mld USD rocznie.
- Liczba aktywnych użytkowników serwisów wspieranych reklamami to 900 mln i generują rocznie 634 mln USD.
Wniosek jest prosty: jeden użytkownik serwisów płatnych generuje rocznie 29 dolarów, użytkownik YouTube – 70 centów, czyli ponad 40 razy mniej! Autorzy Global Music Report nazwali to zjawisko value gap – konsumpcja muzyki obecnie jest największa w historii i ciągle rośnie. W 2015 roku Top10 utworów uzyskało ekwiwalent sprzedaży równy 137,5 mln sprzedanych kopii; rok temu było to 105,6 mln. Wcale nie oznacza to, że „streaming zawyża wyniki” albo „przelicznik liczby odtworzeń do sprzedaży jest niewłaściwy”. Oznacza to, że konsumpcja muzyki w legalnych kanałach dystrybucji wzrosła.
Niestety, temu silnemu wzrostowi popytu (dwukrotnie wyższy w przypadku on-demand video w Stanach) nie towarzyszy proporcjonalnie duży wzrost dochodów – to właśnie IFPI nazwało value gap.
IFPI wyliczyło także, że jeden użytkownik Spotify (serwis premium i freemium) generuje 18 dolarów dochodu, podczas gdy YouTube mniej niż 1. Co to oznacza? IFPI będzie naciskało, aby YouTube działał na zasadzie Spotify: obok wersji freemium z ograniczeniami istnieć będzie premium. Gdyby YouTube zastosował podobne rozwiązania, prawdopodobnie liczba subskrypcji na świecie osiągnęłaby… ponad 300 mln (4 razy więcej niż teraz) i przewróciłoby to do góry nogami całą branżę muzyczną. Co prawda Google wprowadziło usługę YouTube Red, ale tylko w Stanach i właściwie nie wiadomo po co. Warto także zauważyć, że Google (właściciel YouTube) wypłaca 55% wygenerowanego dochodu (pozostałe serwisy strumieniowe wypłacają 70%) argumentując to przede wszystkim dużymi kosztami utrzymania architektury hostującej nagrania.
Komisja Europejska będzie walczyć z Google. Katy Perry też.
W tym roku Komisja Europejska zająć ma się problemem value gap, jak to ładnie określiło IFPI, spowodowanym przez (user upload services), czyli YouTube’em właśnie. Chodzi nie tylko o większe stawki dla właścicieli praw, których nagrania są licencjonowane w serwisie Googla, ale także o efektywne blokowanie naruszeń praw autorskich.
Warto przypomnieć, że na początku tego roku amerykańska branża muzyczna poskarżyła się na DMCA, które odpowiedzialne jest za usuwanie z wyszukiwarek czy YouTube’a treści łamiących prawa autorskie. Wśród nich znalazła się m.in. Katy Perry, która nieco wcześniej rozpoczęła współpracę ze Spotify. Dodatkowo MusicBusinessWorldwide poinformowało, że Universal Music Group jest w trakcie negocjacji nowej umowy z Googlem (stara już… wygasła), a pozostałe majorsy rozpoczną je wkrótce.
Jaka przyszłość czeka YouTube? Czy poczujemy się jak w Niemczech, gdzie blisko 60% teledysków jest blokowanych przez GEMA?
Pingback: Margaret, Doda, Edyta Górniak i… Lady Gaga oraz ABBA przeciwko YouTube – POPRUNTHEWORLD()