Pandora bez wątpienia przygotowuje się na uruchomienie serwisu on-demand, a to pierwszy z przystanków.
Pandora i SoundExchange
Pandora to nieinteraktywny serwis strumieniowy dostępny zaledwie w USA, Australii i Nowej Zelandii, który ma 78 mln aktywnych użytkowników. Od Spotify czy Apple Music różni się tym, że użytkownik nie może wybrać konkretnej piosenki, której chce słuchać, ale może zbudować coś na wzór własnego radia – zaprogramować jacy wykonawcy czy gatunki muzyczne będą pojawiać się na playliście (stąd nazwa serwis nieinteraktywny, programowalny lub pasywny).
Ponieważ Pandora działa inaczej niż popularne serwisy on-demand, wykorzystuje także odmienny model biznesowy. Do tej pory Pandora wypłacała wszystkie tantiemy właścicielom praw sound-recording (master) poprzez SoundExchange – organizację zbiorowego zarządzania. W przypadku serwisów interaktywnych (takich jak Spotify), te podpisują umowę licencyjną bezpośrednio z wytwórniami fonograficznymi.
Stawki za odtworzenie wypłacane dla SoundExchange przez Pandorę ustalone są na sztywno przez Copyright Royalty Board na okres 5-letni i wynoszą odpowiednio $0.0017 za odtworzenie z konta wspieranego reklamami a $0.0022 z subskrypcji (w przypadku serwisów interaktywnych stawki są negocjowalne, a modele biznesowe bardziej złożone). Zebrane tantiemy wypłacane są następnie w proporcji: 50% dla wytwórni fonograficznych, 45% bezpośrednio dla wykonawców i 5% dla muzyków sesyjnych (poprzez specjalne organizacje). Łącznie w 2015 roku SoundExchange wypłaciło ponad 803 mln dolarów w USA.
Pandora konkurencją dla Spotify i Apple Music
Zmiana polega na tym, że Sony, Universal, Merlin (największa sieć skupiająca wytwórnie niezależne) i kilka innych niezależnych wytwórni podpisały bezpośrednie umowy licencyjne z Pandorą omijając SoundExchange, czyli dokładnie tak samo jak działają serwisy on-demand. Przyczyna jest prosta – bo chce się stać serwisem on-demand.
Serwisy branżowe wskazują, że w tym tygodniu Pandora ma ogłosić nowe funkcjonalności – subskrypcję w cenie 9,99 dolara i serwis na wzór Spotify/Apple Music oraz w cenie 4,99 USD z ograniczeniem pod względem liczby utworów. Póki co na przeszkodzie stoi Warner, który nie podpisał jeszcze umowy licencyjnej. Czy sprawa będzie wyglądała tak jak w przypadku Vevo? Zobaczymy.