Wydaje się to wręcz niemożliwe, a jednak – utwór „See You Again” Wiza Khalifa z gościnnym udziałem Charlie’go Puth’a osiągnął łączną liczbę wyświetleń równą 2,894 mld – tym samym wyprzedził wielki viralowy hit koreańskiego rapera PSY „Gangnam Style”.
Wszystko jednak wskazuje, że „See You Again” nie będzie długo utrzymywał miana najpopularniejszego teledysku w historii YouTube’a. Wszystko za sprawą globalnego przeboju „Despacito” portorykańskiego piosenkarza Luisa Fonsiego, który według prognoz prześcignie „SYA” ok. 8 sierpnia tego roku.
Światowy przebój = miliard odsłon
Zmiana sposobu konsumpcji muzycznej, zmieniła także definicję hitu. Oczywiste jest to, że wraz z rozwojem streamingu, akcent kładziony jest na liczbę odtworzeń piosenki, tak jak niecałe 10 lat temu była to liczba pobrań, a jeszcze wcześniej – liczba sprzedanych kopii fizycznych singla.
Licznik YouTube, jako największej platformy streamingowej, od kilku lat jest wyznacznikiem przeboju. Z roku na rok zmienia się jednak próg, przy którym o przeboju możemy mówić. Przed sukcesem „Gangnam Style” o międzynarodowym hicie mówiono przy 100 mln odtworzeń. Kiedy w 2012 roku koreański viral odtworzono miliard razy, wydawało się, że jest to wynik nie do prześcignięcia.
Tymczasem mamy początek lipca i już dwa teledyski wydane w tym roku z ponad miliardem odsłon, w tym jeden z ponad dwoma miliardami. Próg 100 mln odsłon poszedł także w niepamięć – tylko w tym roku takich utworów mamy już 90. Teraz definicję hitu wyznacza próg 1 miliarda i na tę chwilę te kryteria spełnia 65 utworów, a definicję mega przeboju (ponad 2 mln odsłon) – 13 teledysków.
Pytaniem pozostaje co będzie dalej? Najnowszy raport BuzzAngle wskazuje, że w pierwszej połowie tego roku w USA łączna liczba wyświetleń video (większość z YouTube’a) wyniosła 101,5 mld, a audio – 179,8 mld. Jednocześnie streaming audio odnotował wzrost aż o 58,5%, a video o zaledwie 6,1%.
Wydaje się więc, że już teraz muzyczne kamienie milowe powinien wyznaczać streaming audio. Niestety, mnogość serwisów (Spotify, Apple Music, Google Play itd.) i brak otwartych danych trackingowych sprawia, że dopóki nie powstanie globalny system monitorowania serwisów muzycznych, dopóty YouTube będzie wyznaczał to co jest najpopularniejsze.