Czy są jeszcze ludzie, którzy uważają, że streaming szkodzi branży muzycznej?
Francuska korporacja Vivendi opublikowała w ubiegły czwartek dane finansowe za mijający rok kalendarzowy. Jest to warte odnotowania, bo do holdingu należy Universal Music Group – tzw. największy z majorsów, czyli grup muzycznych zrzeszających wytwórnie na całym świecie. Wyniki są zadowalające – dochody UMG z fonografii w 2016 roku wyniosły 4,188 mld Euro i były o 1,8% wyższe niż rok wcześniej, a przy założeniu stałych kursów walutowych wzrost ten wyniósł 2,9%. Co więcej, jest to przyspieszenie finansowe, bo w ubiegłym roku wartość wzrostu (przy stałym kursie wymiany i zakresie działalności) wynosiła +2,4%.
Za ten pozytywny wynik odpowiada tylko i wyłącznie streaming, którego wzrost wyniósł 57,9% rok do roku (w 2015 było to dla porównania +43,2%). Drastyczny wzrost popularności strumieni był wystarczający, żeby znieść wpływ spadku sprzedaży fizycznej – o 14,8% – i cyfrowej (płatne pobrania) – o ok. 26%. Co więcej, dochód brutto wyniósł 1,483 mld EUR i był wyższy niż całkowita sprzedaż fizyczna – jej wartość w 2016 roku wyniosła 1,225 mld EUR. Jest to pierwszy taki przypadek w historii.
Są też złe informacje. O ile w skali globu odnotowano wyraźny wzrost, to był on spowodowany pozytywnym procesom na rynku Ameryki Północnej (+3,7%) i Azji (+7,2%). Spadek odnotował natomiast rynek europejski, którego wartość wyniosła 1,481 mld EUR i była niższa o 3,7% niż w roku ubiegłym. Wygląda więc na to, że Stary Kontynent jest muzycznie dość konserwatywny (mimo całej Skandynawii) i nie jest jeszcze w pełni gotowy na rewolucję strumieniową.
Poza fonografią UMG posiada także inne segmenty muzyczne. Wartość publishingu wyniosła 792 mln EUR (+6,7%) a merchandisingu 313 mln (+16,1%). Całkowite przychody brutto grupy wyniosły 5,267 mld EUR i były wyższe o 4,4% przy stałych kursach finansowych. Dochód netto firmy wyniósł 687 mln EUR, a EBITA 644 mln EUR – o 9,1% więcej niż rok wcześniej.