0

Agencje artystyczne (A&R) – to tutaj powstają hity

writing-board

Gdyby ktoś mnie zapytał, gdzie tak naprawdę powstają przeboje, powiedziałbym, że w 80% są… agencje A&R. Myślę, że część z Was jest w tym momencie zaskoczona, możliwe, że nawet nie zgadza się z moim stwierdzeniem a nawet pierwszy raz spotyka się się z tym terminem. Mam nadzieję, że moim wpisem uda mi się obronić moją tezę i rozwieję Wasze wszelkie wątpliwości.

Nazwa A&R pochodzi z języka angielskiego Artists and Repertoire (artyści i repertuar) po polsku tłumaczona jako agencja artystyczna. Związana jest z pierwotną funkcją agencji – ich zadaniem było wyszukiwanie artystów-wykonawców oraz pozyskiwanie dla nich materiałów(czyli dem utworów muzycznych).

Współcześnie funkcje A&R-ów uległy zmianie. Dawniej przedstawiciele agencji jeździli po różnej maści festiwalach czy byli częstymi bywalcami nocnych klubów z wydarzeniami typu open mic czy jam session (słynni head-hunterzy).

W erze globalnej wioski cyfrowej wyszukiwanie nowych wykonawców tak naprawdę ogranicza się do wyszukiwarki internetowej. Przykładów jest mnóstwo: Arctic Monkeys rozpoczęli karierę dzięki serwisowi MySpace, Justin Bieber został odkryty poprzez filmiki na YouTube wrzucane przez jego matkę, a Carly Rae Jepsen wypromował… Justin Bieber wrzucając link do Call Me Maybe na swojego tweetera. Nic więc dziwnego, że wytwórnie muzyczne zaczęły ciąć fundusze dla agencji a część tych „wolnych” (niezwiązanych z konkretną wytwórnią) po prostu upadła.

Te które przetrwały, stały się tak naprawdę plecami branży muzycznej. W obiegowej opinii to wytwórnia muzyczna decyduje jak ma wyglądać praca muzyków(„kto z kim i dlaczego”), jakie utwory znajdą się na albumie czy też jak będzie wyglądała kampania promocyjna nowego krążka. Częściowo jest to prawda, o ile wykonawca współpracuje z A&R znajdującą się bezpośrednio przy wytwórni.

Katy Perry i Chris Anokute - dyrektor agencji A&R przy Capitol Records, który odkrył wokalistkę i rozpoczął jej globalną karierę

Katy Perry i Chris Anokute – dyrektor agencji A&R przy Capitol Records, który odkrył wokalistkę i rozpoczął jej globalną karierę

Do obowiązków współczesnych agencji artystycznych należy więc:

  1. Szukanie nowych talentów – tak jak dawniej, A&R-y wyszukują osoby, które mają predyspozycje do zrobienia kariery, a co za tym idzie – przyniesienie zysku dla wytwórni i oczywiście agencji. Zmieniły się dwie rzeczy: technika (w tym momencie Internet to podstawa) i podejście do wschodzących gwiazd. Kiedyś wytwórnie były skłonne inwestować pokaźne sumy w osoby nikomu nieznane. Teraz, jeśli ktoś chce zrobić karierę, musi mieć doświadczenie (występy na festiwalach, koncertach czy w telewizji są bardzo mile widziane), repertuar (choćby wykonania coverów i aby nie nagrane kalkulatorem…) i feedback społecznościowy, którego dobrym miernikiem może być liczba polubień na Facebooku, subskrypcji na YouTube czy obserwatorów na Instagramie. Tak, jeśli nie ma Cię w sieci, naprawdę nie istniejesz i nie zaistniejesz (przynajmniej w branży muzycznej). W przypadku tych bardziej znanych osobowości, negocjacje odbywają się na linii manager – A&R.
  2. Praca nad materiałem – dotyczy to przede wszystkim działów działających przy wytwórniach. Trzeba przecież pamiętać, że nagranie nawet jednego utworu jest sprawą bardzo złożoną (gdyby nie to, ten blog pewnie by nie istniał), wymagającą dużego kapitału finansowego i ludzkiego.Najprościej jest, gdy zespół/wykonawca ma już materiał demo, który wystarczy (a właściwie „wystarczy”) nagrać. Należy więc wynająć studio nagraniowe (żeby mieć świadomość: stawka 100 zł/h w profesjonalnym studio można porównać do promocji karpia w Lidlu) oraz przesłać ślady do realizatora odpowiedzialnego za miks i mastering.Gorzej gdy wykonawca materiału nie ma, albo jest w powijakach (ma samą kompozycję czy tylko sam tekst). Wtedy należy taki materiał najpierw pozyskać*, wybrać ten najbardziej obiecujący, znaleźć producenta, nagrać wersje demo, wykonać kolejną selekcję materiału i nagrać już finalne wersje, które trafią na album. Proszę zwrócić uwagę, że nie są to dema w tym najbardziej oczywistym znaczeniu (wysyłane do wytwórni/A&R*, aby zaprezentować swoją twórczość) – są to nagrania, które wykonuje się, aby sprawdzić czy kompozycja i dobrana do niej aranżacja „działają”. Warto przy tym zaznaczyć, że wspomniana wcześniej selekcja jest wspólną decyzją wykonawców i A&R, choć w pewnych kwestiach to ci drudzy mają ostatnie słowo.
  3. Promocja – tak właśnie działają współczesne agencje A&R: we współpracy z managerami gwiazd pozyskują z wytwórni środki na kampanie oraz, co ważne, biorą czynny udział ich kształtowaniu strategii promocyjnej. Często słyszymy, że jakiś wykonawca chciał wydać singiel X, ale wytwórnia zadecydowała inaczej. Tak naprawdę nie wytwórnia a A&R. Agencje artystyczne, posiłkując się opiniami taste-makerów, raportami dot. trendów muzycznych czy badaniami typu HitPredictor, wraz z wykonawcami (choć nie zawsze!) wybierają, która piosenka z tracklisty nowego albumu ma największy potencjał i wydają go jako singiel. Wydają, to znaczy przygotowują odpowiednią oprawę wizualną (sesje fotograficzne, okładki, teledyski) i ustalają z odpowiednimi komórkami organizacyjnymi wytwórni datę premiery.
    Decydują także ile singli w ogóle ma być wydanych (gdy album radzi sobie fatalnie, w pewnym nie ma sensu inwestować w jego promocję) i, wraz z sales-managerami, kiedy.

Wracając do postawionej na początku tekstu tezy – skoro to agencje A&R decydują, która piosenka znajdzie się na albumie, która zostanie singlem, a nawet kto ją napisze a kto wyprodukuje, to nie ma wątpliwości, że to właśnie tam powstają przeboje. Nie w studiu nagraniowym ani w pełnym kotów pokoju Taylor Swift. 

TS_GuitarCat

* Poruszyłem tutaj dość trudny problem wysyłania materiałów demo do A&R. Jest to bardzo skomplikowane zagadnienie – myślę, że nie popełniłbym dużego błędu, jeśli napisałbym, że 95% wytwórni i agencji artystycznych nie przyjmują dem niezamawianych (unsolicited demos) – któremu poświęcę jeden z kolejnych wpisów.