0

Nowy album Metalliki dostępny… w YouTube

Hardwired…To Self-Destruct, avaliable everywhere November 18 – takie hasło widniało przed premierą nowego albumu Metalliki w ich kanałach social media. Nikt jednak nie przypuszczał, że materiał będzie dosłownie wszędzie – nawet na… YouTube.

fot. YouTube

fot. YouTube

Muzycy w pierwszej kolejności nagrywają muzykę – i to jest ich główny cel – ale w drugiej na niej zarabiają. Nic więc dziwnego (i jest to jak najbardziej zrozumiałe), że z reguły walczą o sprawiedliwą zapłatę za swoją pracę. Stąd od czasu do czasu wchodzą w konflikty a to ze swoimi wytwórniami, a to z managerami a ostatnio modnym tematem jest walka z serwisami strumieniowymi.

Wrogiem numer jeden w branży nie jest jednak Spotify, a YouTube. Największy serwis on-demand dzięki prawu bezpiecznej przystani (safe harbour) posiada przewagę negocjacyjną z właścicielami praw do muzyki, przez to płaci za odsłuchania mniej niż licencjonowane serwisy strumieniowe – w 2015 roku zaledwie $0,001 za stream, gdzie w przpadku serwisów licencjonowanych (Spotify, Apple Music, Tidal) jest to $0,005 – $0,008 per stream. Problem ten nazywany jest value gap lub transfer of value i obecnie zajmują się nim m.in. Komisja Europejska – o nim pojawi się niebawem większy wpis.

O value gap wypowiadają się również twórcy i osoby blisko z nimi związane. W kwietniu tego roku Peter Mensch, założyciel managementu Q Prime, który reprezentuje m.in. Metallice, nazwał YouTube wprost… diabłem. Może więc zaskakiwać to, że najnowszy album legendanej grupy, Hardwired…To Self-Destruct, który miał dzisiaj (18.11.) swoją premierę, pojawił się we wszystkim serwisach strumieniowych, wliczając YouTube właśnie.

Taka zagrywka jest kompletnie niezgodna z aktualnie obowiązującym trendem windowingu. Windowing znany jest przede wszystkim z branży filmowej – nowe filmy możemy oglądać na początku tylko w kinach, a kiedy sprzedaż biletów jest już niska, prawa do nadań sprzedawane są telewizji. Uogólniając – nowe produkty trafiają w pierwszej kolejności do kanałów dystrybucji dających większe dochody na jednostkę. W muzyce windowing polega na tym, że nowe wydania trafiają najpierw do sprzedaży, a później do serwisów strumieniowych (dobrym przykładem była płyta Adele – 25 najpierw można było tylko kupić, a gdy sprzedaż spadła, cały album pojawił się w serwisach strumieniowych). Pewną odmianą tego trendu są także premiery na wyłączność w wybranych serwisach strumieniowych, które płacą dodatkowe zaliczki za premiery ekskluzywne (np. Views Drake’a).

YouTube, pod względem dochodu na jeden odsłuch jest na końcu łańcucha biznesowego, jednak ze względu na ogromną popularność serwisu (ponad 900 mln użytkowników na świecie), nie może być ignorowany – ciągle jest świetnym miejscem do promowania nowej muzyki. Z tego powodu muzyczne katalogi gwiazd na YouTube zawężane są jedynie do singli, które promują albumy, a pełne dyskografie dostępne są w sklepach i serwisach licencjonowanych. Co ciekawe, niektóre single nie pojawiają się już nawet w pełnej wersji na YouTube, a wytwórnie wrzucają jedynie minutowe teasery zachęcające do przejścia do serwisów licencjonowanych. Tak było w przypadku This Is What You Came For Calvina Harrisa.

Premiera całego albumu Metalliki w YouTube i innych serwisach strumieniowych jest więc po prostu ukłonem zespołu w stronę fanów. Raczej. Może jednak ktoś uznał, że nagrania w YouTube wcale nie zabierają odtworzeń w serwisach licencjonowanych? Jest to możliwe i w praktyce taka zagrywka zwiększałaby dochody, jednak w dłuższej perspektywie nie jest to zgodne z polityką majorsów, które obecnie stawiają bardzo duży nacisk na wzrost liczby subskrypcji w serwisach on-demand. Tak więc należy traktować to raczej jako spory wyjątek; ostatnio podobną technikę wykorzystał Justin Bieber i co ciekawe, jego Purpose mimo to jest jednym z najpopularniejszych albumów w historii Spotify. Wydaje się jednak, że na takie wyjątki mogą sobie pozwolić znani i zaangażowani wykonawcy, których zdanie ma znaczenie.

Źródło: MusicBussinesWorldwide, Hypeboot, DigitalMusicNews